niedziela, 8 listopada 2015

wegański bakłażan w sosie pomidorowym ze słonecznikiem i tofu

Ostatnio coraz częściej jadam wegańsko, staram się by dania obiadowe przygotowywane przeze mnie nie zawierały składników odzwierzęcych. Po dwóch latach wegetarianizmu jestem bardziej świadoma tego, co jem, a w zdobywaniu świadomości pomaga mi lektura książek oraz blogów o tematyce wegańskiej.

 Tak więc inspiracją tego przepisu była książka Romana Rupowskiego - Zdrowiej jesz  - zdrowiejesz! Jednak nie posiadam niestety piekarnika, więc musiałam coś na ten temat zaimprowizować mając do dyspozycji jedynie patelnię.

( Zdjęcie potrawy się nie uchowało, za to gorąco pragnę polecić tę właśnie książkę. Zawiera ona całą masę przepisów niewymagających użycia wymyślnych i często drogich składników. Wegańska kuchnia na każdą kieszeń, a i książka niedroga jak na tak bogate opracowanie! ;) )

- 1 średniej wielkości bakłażan
- puszka krojonych pomidorów
- 1 cebulka
- 3 ząbki czosnku
- biała część pora
- naturalny, suszony bulion wegetariański ( ok. 1 łyżeczki)
- bazylia, oregano, zioła prowansalskie, estragon
- oliwa z chilli ( ewentualnie suszone chilli do doprawienia)
- olej
- 1/3 kostki marynowanego tofu
- 50 gr uprażonego słonecznika
- makaron soba

Bakłażana kroimy w dużą kostkę i moczymy przez 10-15 minut w osolonej wodzie, żeby pozbyć go nadmiaru szkodliwej solaniny. W miedzy czasie w małym garnku, na oleju przesmażamy cebulkę i pora, pod koniec smażenia dodajemy posiekany czosnek i przyprawy, po 30 sekundach dodajemy pomidory wraz z sokiem. Doprawiamy łyżeczką bulionu. Całość dusimy przez ok. 10 minut.

Na patelni przesmażamy na oliwie z chilli (wymieszanej pół na pół z olejem) odsączone kawałki bakłażana. Zalewamy sosem pomidorowym, dusimy przez kolejne 15 minut, doprawiamy solą i pieprzem, redukujemy ewentualny nadmiar wody. 

Całość podałam z gryczanym makaronem soba posypane uprażonymi ziarnami słonecznika i cieniutkimi plasterkami lekko z grillowanego, marynowanego tofu.

Równie dobrze powinno smakować z kaszą gryczaną, czy jaglaną, bądź innym makaronem typu spaghetti.

niedziela, 20 września 2015

Wegetariańskie kotlety sojowe a'la pieczeń

Zazwyczaj moje pomysły na potrawy powstają podczas zakupów, rozglądam się po sklepie i wiem, co warto dzisiaj kupić, jakie warzywa, czy produkty są akurat przecenione, tak też było tym razem... W jednym z marketów zrobili przecenę praktycznie wszystkich produktów z dopiską BIO, czy tych dla wegetarian, poza kilkoma słoiczkami najlepszych pasztetów z Primavki, kupiłam też wielkie opakowanie już mniej zdrowych kotletów sojowych... I tak powstał pomysł na genialne w swojej prostocie kotlety sojowe z sosem pieczeniowym. Mój mięsożerca, który po wczorajszym obiedzie w warszawskiej Vedze, stwierdził, że nic mu nie smakuje bez glutaminianu sodu, dzisiaj dostał jego porządną dawkę, może i niezdrowo, ale przynajmniej smacznie :).


Kotlety sojowe a'la pieczeń ( przepis na dwie porcje)

  • 10 kotletów sojowych
  • bulion wegetariański ( dowolny)
  • 2 liście laurowe
  • 250 gr pieczarek
  • mała cebulka
  • sos sojowy 
  • pieprz, mieszanka przypraw do kotletów mielonych ( nie jest niezbędna), odrobina tymianku
  • 1 opakowanie sosu pieczeniowego jasnego ( tak, wiem, że można zrobić swój bez chemii, ale niestety leń wziął górę, dlatego nie jest to danie należące do najzdrowszych ;) )

Kotlety sojowe gotujemy w bulionie z liśćmi laurowymi do miękkości, do tego dania gotowałam je o kilka minut dłużej niż producent sugeruje na opakowaniu. W między czasie kroimy cebulkę i pieczarki, solimy,dusimy na patelni na niewielkiej ilości oleju. Ugotowane kotlety odcedzamy, oprószamy przyprawą do mielonych oraz tymiankiem. Przekładamy na patelnię i dusimy z pieczarkami ok. 15 minut, pozwalając nabrać im grzybowego aromatu.

Najlepiej smakować będą z tłuczonymi ziemniakami z duuuuużą ilością świeżego kopru lub kaszą gryczaną i sałatką z buraczków, u mnie akurat gotowiec produkcji mojej mamy, więc przepisu niestety nie podam.

Szybkie, proste i pyszne. Kotlety są bardzo miękkie i rozpływają się wręcz w ustach, sos pieczeniowy przypomina o smaku mięsa, więc można nimi karmić mięsożerców :).

sobota, 4 kwietnia 2015

Najlepszy wegański pasztet z soczewicy

Kiedy tylko na kilka dni przyjeżdżam do domu i mam dostęp do piekarnika zabieram się za przygotowanie pasztetu w wersji wegetariańskiej lub wegańskiej. Za każdym razem staram się, żeby był inny, jednak już kolejny raz zdecydowałam się na jedną z najprostszych opcji ( do przygotowania nie jest potrzebny blender), ale i jedną z najsmaczniejszych! Smakuje nawet zagorzałym mięsożercom :). Ponadto samodzielnie przygotowany pasztet jest o wiele tańszy niż te sklepowe, za ok. 10 złotych mamy całą foremkę pasztetu, który można śmiało zamrozić 'na leniwe dni'.

Składniki potrzebne na pół średniej wielkości 'keksówki':

- 200g czerwonej soczewicy
- 2 średnie marchewki
- ćwierć selera
- kawałek pietruszki
- ok. pół szklanki płatków owsianych ( można je zastąpić bułką tartą, ale pasztet wychodzi wtedy bardziej suchy)
- pół szklanki słonecznika łuskanego
- garść siemienia lnianego
- 1 cebula
- 3 ząbki czosnku
- 150-200g pieczarek
 - sól, pieprz
- ulubione przyprawy ( sama używam majeranku, liścia laurowego, rozmarynu i sosu sojowego)

Są to składniki, których używam najczęściej, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by do pasztetu dodać inne warzywa, które akurat mamy pod ręką. 

Przygotowanie jest banalne w jednym garnku gotujemy soczewicę z liściem laurowym, aż się rozgotuje. W nasze jarzyny. W między czasie kroimy cebulę, czosnek i pieczarki na drobne kawałeczki. Ugotowaną soczewicę odcedzamy i przekładamy do dużej miski, warzywa obieramy i trzemy na tarce na drobnych oczkach. Na patelni przesmażamy cebulę, czosnek ( uważając, żeby się nie spalił, w przeciwnym razie jest gorzki) i pieczarki, gdy pieczarki puszczą wodę dorzucamy starte warzywa i lekko wszystko razem zarumieniamy. Jeżeli wydaje nam się, że kawałki warzyw są zbyt duże można je zblendować.

Wszystko przekładamy do miski z soczewicą, dosypujemy słoneczki i siemię lniane, przyprawiamy. Stopniowo dosypujemy płatki owsiane, aż do momentu, gdy masa uzyska konsystencję naprawdę gęstej śmietany.

Keksówkę wykładamy papierem do pieczenia, przekładamy naszą masę i pieczemy w dwóch etapach:

- ok. 20-25 minut w 180 stopniach bez nawiewu
- 5-8 minut w 200 stopniach z nawiewem

Wykałaczką sprawdzamy, czy pasztet jest już upieczony, czekamy do ostygnięcie, najlepszy jest po jednym dniu w lodówce :). Najlepiej smakuje na świeżym chlebie z ogórkiem kiszonym lub konserwowym, który przełamuje słodycz marchewki.


wtorek, 18 marca 2014

wegańska... kaszanka!

Poszukuję pomysłów na pasztety/smarowidła w ramach przygotowań do tygodnia weganizmu. Mój mięsożerny współlokator przygotował dla siebie kaszankę, a mężczyzna mojego życia już miał biec do sklepu po to samo. Przekonałam go jednak, że przygotuję mu to danie o wiele smaczniejsze, a przede wszystkim zdrowsze i wegańskie. Udało się :).

Nie miałam zbytnio pomysłu na to jakiej kaszy powinnam użyć, mieszanka pęczaku i kaszy gryczanej wydała mi się trafna, mimo tego, że nie pamiętam smaku kaszanki mięsnej. Na listę zakupów trafiły pieczarki i koncentrat pomidorowy. Jak nie wyjdzie kaszanka, będzie 'coś z pomidorami', czyli rudej kuchnia eksperymentalna.

- pół szklanki pęczaku
- pół szklanki kaszy gryczanej
- 20 dag pieczarek, najlepiej brązowych
- średniej wielkości cebula
- 3 łyżeczki koncentratu pomidorowego
- liść laurowy
- ziele angielskie
- ostra papryka
- pieprz
- chili
- majeranek
- 3 ząbki czosnku
- SOS SOJOWY
+ zioła według uznania

Kaszę gotujemy al'dente z liściem laurowym i zielem angielskim, cebulę i pieczarki przesmażamy na patelni wraz z przyprawami. Wszystko mieszamy razem, odstawiamy na ok. 20 minut, po czym przyprawiamy do smaku. Najważniejszym smakowym akcentem dania jest ciemny sos sojowy, dwie łyżki wystarczą spokojnie. 

Po przyprawieniu warto danie lekko 'uprażyć', w tym wypadku podgrzać na suchej, teflonowej patelni. Gotową 'kaszankę' przekładamy do słoika i podajemy z ogórkiem konserwowym/ketchupem. 


wegetariańskie klopsy z fasoli i groszku!

Dzień bez gotowania jest dla mnie dniem stracony, o ile nie lubię jeść, gotowanie dla innych jest dla mnie prawdziwą przyjemnością, dodatkowo, kiedy przygotowuje się posiłki dla kogoś, kogo darzę szczerym uczuciem.

Choć ostatnio jestem zmuszona gotować oszczędnie, to nie znaczy, że jest to niesmaczne. Tak więc powstają kolejne klopsiki, przepisu, który powstał na potrzebę chwili. Do tego ziemniaki i kolejna konserwa, mamy więc polski obiad!

Jest to na prawdę ciekawa propozycja na wegetariański obiad dla osób, które jedzą mięso.



Klopsy z groszku i fasoli:

- puszka/szklanka ugotowanej białej fasoli
- puszka zielonego groszku
- 2 surowe jajka
- 2 ugotowane jajka lub pół kostki tofu naturalnego
- ok. pół szklanki bułki tartej
- cienko pokrojona cebula
- 3 zmiażdżone ząbki czosnku
- oregano
- mielone chilli
- garam masala 
- słodka papryka
- pieprz i sól

( na zdjęciu wersja niewegańska, a mianowicie jajeczne klosiki zapieczone z serem ;) ) 

Warzywa rozdrabniamy blenderem lub rozgniatamy widelcem. Cebulę przesmażamy na oleju, rozgniatamy z warzywami i surowymi jajkami. Ugotowane na twardo jajka drobno siekamy i mieszamy z powstałą masą. Dodajemy przyprawy i bułkę tartą, tak by uzyskać gęstą, dająca się formować masę.

Z powstałej masy formujemy kulki, które lekko spłaszczamy, oprószamy je mąką. Z wierzchu będą przypieczone, a w środku kremowe i delikatne. 

Wszystko smażymy na mocno rozgrzanym oleju pod przykryciem. Ważne, żeby gotowe klopsy położyć na kilka chwil na ręczniku papierowym, ponieważ chłoną dużo oleju ( w przeciwnym razie mogą być zbyt tłuste i niesmaczne).

Moje klopsiki podałam z pieczonymi w mundurkach ziemniakami i groszkiem z marchewką.. Mój mięsożerny współlokator stwierdził, że to 'mielone bez mięsa' na typowo niedzielny, polski obiad. 

środa, 12 marca 2014

super szybka zapiekanka grzybowa z kaszą gryczaną.

Wracam głodna po całym dniu szukania pracy w restauracjach i pojawia się odwieczny dylemat: ryż, makaron, kasza, czy ziemniaki? Idziemy z psem do sklepu w poszukiwaniu inspiracji, a tu miła niespodzianka, czyli brązowe pieczarki w bardzo atrakcyjnej cenie, już wiem, co dzisiaj zjemy! Do tego kawałek pora, resztę już na szczęście mam w mojej małej spiżarni.


Foksińskie jako student, znany jako 'kurwa, zamkniesz się wrzeszcie?!' lub 'no chodź tu do mnie, kochanie' 


Znalazła się kasza gryczana i nieszczęsny sos borowikowy, który choć z paczki nie smakuje najgorzej. Są pieczarki, cebula i por, a więc nie będzie skomplikowanie.






zapieks przed upieczeniem :) 


Zapiekanka grzybowa z kaszą gryczaną: 

- ok. 200 g kaszy gryczanej
- 35 dag pieczarek
- duża cebula
- biała część pora
- sos borowikowy Knorr
- zioła prowansalskie 
- pietruszka 
- majeranek
- jałowiec
- suszone podgrzybki 
- 3 duże plastry sera
- sól i pieprz


Kaszę gotujemy al dente, w między czasie przesmażamy warzywa z przyprawami, wykwinty smak daniu nada odrobina wytrawnego wina, w którym warto udusić grzyby. Najtrudniejszą częścią wykonania tego dania, to chyba zadbanie o to, by nasz że-niby-bez-konserwantów sos nie miał grudek. W tym wypadku postępujemy według instrukcji z opakowania. 

Ugotowaną kaszę przelewamy zimną wodą, wysypujemy do naczynia żaroodpornego, wykładamy pieczarki i zalewamy sosem, na wierzch kładziemy ser, no i tyle. Pieczemy ok. 25 minut w temperaturze 180 stopni pod przykryciem, jeżeli chcemy, by ser się przypiekł zdejmujemy pokrywkę i zostawiamy na 3-5 minut. 

Czas przygotowania? 15 minut oraz 25/30 na pieczenie, w przeciągu, których piszę ten post.





tortille z wegetariańskim klopsikami a'la kebeb

Kebab, który łączy ludzi, po jakże romantycznej kolacji, która kończy się tym, że całą buzię ma się brudną od sosu można odkryć miłość. Więc nie wierzcie w bajki o szampanie i truskawkach :).

Na Grabowskiego pojawiła się cała masa konserw, tak więc jemy puszki kupione za grosze z odrzutów przy produkcji. Tym razem padło na czerwoną fasolę, z której powstały pyszne klopsiki, ale po kolei...

Warto zacząć od przyrządzenia placków, które nie są tak gumowe jak te kupione w sklepie, ale i o wiele tańsze, wystarczy mąka i przegotowana woda. 

Tortille: 

- półtorej szklanki mąki
- przegotowana woda
- odrobina oleju 
- sól

Wykonanie jest banalnie proste i zajmuje kilka chwil, mąkę przesiewamy i dolewamy ok. 3/4 szkalanki wody, ciasto solimy do smaku i wyrabiamy przez 3-4 minuty, musi być gęste na tyle, żeby dało się rozwałkować. Wodę polecam dolewać powoli, żeby wszystko dobrze się wchłonęło. Zagniecione ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 20 minut.

Czekając na nasze ciasto przygotowujemy pyszne klopsiki, które równie dobrze można zjeść z ziemniakami i surówką. 

Klopsiki z czerwonej fasoli: 

- puszka czerwonej fasoli
- 2 jajka
- bułka tarta
- przyprawa kebab
- pieprz i sól
- gram masala, lub zioła według uznania 
( np. zioła prowansalskie) 

Fasolę rozgniatamy widelcem, dodajemy dwa jajka i bułkę tartą według potrzeb, przyprawiamy i formujemy małe kuleczki, które można obtoczyć w mące. Smażymy do uzyskania lekko brązowego koloru. 

Przygotowujemy warzywa, a więc sałatę, pomidora, ogórka świeżego/konserwowego, cebulę, oliwki, wszystko, co lubimy i mamy akurat pod ręką.

Ciasto powinno być już gotowe, dzielimy je na ok 8 kulek i rozwałkowujemy je na placki o średnicy patelni ( mogą być ciut większe, ponieważ skurczą się one pod wpływem temperatury). Smażymy je na suchej, teflonowej patelni do uzyskania rumianego koloru z dwóch stron. 

Gotowe placki smarujemy sosem czosnkowym, z jogurtu greckiego i wykładamy składnikami, jeżeli klopsiki zdążyły wystygnąć można je jeszcze chwilkę przesmażyć, lub całe tortille podgrzać kilka chwil w mikrofalówce, wszystko razem zawijamy w folię aluminiowa i zajadamy brudząc się niemiłosiernie :)

Tym razem bez zdjęcia, kebaby zniknęły tak szybko, że zupełnie zapomniałam o zrobieniu zdjećia. 

-